Marta Janiszewska - terapie holistyczne
TERAPEUTA

mgr Marta Janiszewska

ADRES

ul. Mickiewicza 27/20
Poznań

EMAIL

kontakt@martajaniszewska.pl

TELEFON

(+48) 601 147 468

Dieta w Hashimoto – fakty, mity, kontrowersje

Osoby, u których zdiagnozowano Hashimoto i przeszukują Internet w poszukiwaniu zaleceń dietetycznych, nie mają lekko. Co strona, to inna teoria – na temat glutenu, protokołu autoimmunologicznego czy roślin strączkowych. Coś o tym wiem, ponieważ sama początkowo zdobywałam „wiedzę” na różnych forach i grupach ;). Po kilku latach testowania na sobie polecanych diet oraz samodzielnego poszukiwania odpowiedzi na najbardziej frapujące pytania, chciałabym podzielić się wnioskami i rozjaśnić kilka kwestii.

Na wstępie pragnę podkreślić, że dieta faktycznie odgrywa bardzo istotną rolę w chorobie Hashimoto. Odpowiednio dobrana pozwala zmniejszyć stan zapalny i pomóc w drodze do osiągnięcia remisji, czyli zatrzymania ataku naszego organizmu na tarczycę. Brzmi zachęcająco, prawda? Nie istnieje jednak jeden schemat żywieniowy dla wszystkich pacjentów. Jest możliwe, że jednej osobie pomoże ketoza, a drugiej ścisły weganizm, ponieważ każdy z nas jest inny. Na marginesie – nie jestem fanką tak radykalnych podejść.

GLUTEN

Rezygnacja ze zbóż zawierających gluten to już niemal standard wśród osób z Hashimoto. Eliminację taką zaleca wielu dietetyków, a coraz częściej sami lekarze. Nie posiadamy jednak na to wciąż żadnych dowodów naukowych, choć przeczuwam, że możemy się wkrótce spodziewać na ten temat badań. Mimo to pacjenci dość często odstawiają gluten, a spora część raportuje poprawę samopoczucia po takim zabiegu. Hipoteza o szkodliwości glutenu w chorobach autoimmunizacyjnych wiąże się z jego wpływem na rozszczelnienie bariery jelitowej. Zdecydowana większość naszej odporności mieści się w jelitach, wobec czego ich kondycja przekłada się na pracę całego układu immunologicznego. Badania Alessio Fasano, włoskiego naukowca oraz gastroenterologa, potwierdziły negatywny wpływ glutenu na przepuszczalność jelitową, także u zdrowych osób. Należy jednak podkreślić, że jest to efekt przejściowy i sam odkrywca tego zjawiska zaleca eliminacje glutenu jedynie w przypadku celiakii oraz nieceliakalnej nadwrażliwości na gluten. Uważa się również, że cząsteczki glutenu ze względu na podobną strukturę molekularną do tarczycy, mogą prowokować układ immunologiczny do ataku. Póki co, są to jednak także spekulacje. Dość twarde dowody mamy natomiast na korelację związaną z częstotliwością występowania celiakii wśród osób z Hashimoto (niektóre badania podają nawet, że występuje ona 10-krotnie częściej niż u ogółu populacji). Wobec tego faktu, warto wykonywać diagnostykę. Bardzo istotną kwestią jest jednak, aby robić to PRZED odstawieniem glutenu, aby nie zanikły specyficzne przeciwciała. Dieta bezglutenowa u osób z celiaką jest dużo bardziej restrykcyjna oraz stosowana dożywotnio, dlatego warto wykonać badania zanim zdecydujemy się na eliminację.
W związku z powyższym, nasuwa się oczywiste podejrzenie, że pozytywne efekty odstawienia glutenu u pewnej grupy osób, mogą się wiązać z niezdiagnozowaną celiakią. Innymi czynnikami, wpływającymi na polepszenie samopoczucia i wyników, mogą być większa świadomość jedzenia, ograniczenie przetworzonych produktów lub, w przypadku osób z zespołem jelita drażliwego, zmniejszenie ilości fruktanów. Są to częste efekty uboczne odstawienia glutenu, wobec czego pozytywny wpływ nie musi się wiązać stricte z jego eliminacją.
Podsumowując – mając Hashimoto przede wszystkim warto przebadać się pod kątem celiakii. Nie ma dowodów naukowych, że poza osobami dotkniętymi także tą chorobą odstawienie glutenu może nieść jakiś efekt terapeutyczny. Wiele osób raportuje jednak poprawę stanu zdrowia na takiej diecie. W przypadku ujemnych testów na celiakię, jedynym sposobem, aby się przekonać czy reagujemy na gluten, jest jego okresowa eliminacja, a następnie prowokacja, przy jednoczesnym kontrolowaniu objawów oraz wyników. Niezależnie od wszystkiego – każdej osobie polecam wykluczenie z diety pszenicy. Pomijając jej niezaprzeczalną niską wartość odżywczą, w badaniach przeprowadzonych przez Dominikę Gier na pacjentach z Hashimoto, okazała się najczęstszym alergenem w klasie IgG (u niemal 92% badanych).

NABIAŁ

Mleko oraz jego przetwory to kolejna grupa często odradzanych produktów u osób z Hashimoto. Nabiał w ostatnim czasie zdobył bardzo złą sławę, a półki sklepowe uginają się od roślinnych zamienników. Temat zasadności spożywania mleka jest dość kontrowersyjny i z pewnością nie każdemu będzie ono służyć. W Internecie krąży jednak wiele nieprawdziwych informacji i sloganów, które nie mają żadnego realnego pokrycia. Wiele z rzekomych zagrożeń traktowane jest jako powód do całkowitego wykluczenia nabiału również przy Hashimoto. Uważam, że narosło bardzo wiele nieporozumień i półprawd w tym temacie – na pewno rozszerzę to przy kolejnych wpisach. Faktycznie istnieje pewna korelację między Hashimoto a spożyciem laktozy. W jednym z przeprowadzonych badań wykazano dość wysoki procent występowania nietolerancji laktozy wśród pacjentów (około 3/4). Wykluczenie produktów mlecznych w tej grupie zaowocowało obniżeniem poziomu TSH, jednak podobnego efektu nie zaobserwowano u osób bez nietolerancji. Kwestia laktozy wydaje się więc warta uwagi i uwzględniania przy dietoterapii, lecz należy podkreślić że nie dotyczy wszystkich chorych na Hashimoto. Pamiętajmy też, że nawet mając nietolerancję laktozy możemy spożywać wiele nabiałowych produktów jak chociażby parmezan, który na dodatek jest jednym z lepszych źródeł wapnia. To bardzo istotna informacja, ponieważ odstawiając mleko i jego przetwory należy zwrócić szczególną uwagę na uzupełnianie tego pierwiastka. Wprowadzenie do diety długodojrzewających serów często nie powoduje negatywnych następstw, a może w prosty (i smaczny) sposób rozwiązać problem niedoborów.
Poza wspomnianą zależnością, nie ma żadnych badań potwierdzających konieczność całkowitej eliminacji nabiału u każdej osoby ze stwierdzoną chorobą Hashimoto. Jeśli istnieją u kogoś podejrzenia co do negatywnego wpływu (ważne – objawy nie muszą być wyłącznie jelitowe), z pewnością warto zastosować okresową eliminację i powtórne wprowadzenie.

GOITROGENY

Pod tą dziwnie brzmiącą nazwą kryją się substancje antyodżywcze zaburzające wychwyt jodu, który jest niezbędny do pracy tarczycy. Może to prowadzić do obniżonej pracy gruczołu i rozwinięcia wola. Znajdują się przede wszystkim w warzywach kapustnych, lecz substancje wolotwórcze stwierdza się także w takich produktach jak kasza jaglana, truskawki czy brzoskwinie. Przekonanie jakoby pokarmy z tej grupy mogły zaburzać pracę tarczycy jest dość rozpowszechnione, przez co wielu pacjentów obawia się wypić koktajl na bazie jarmużu czy spożyć jaglankę. Jak jednak mawiał Paracelsus – dawka czyni truciznę. Zawartość goitrogenów w pożywieniu nie jest na tyle znacząca, aby mogła nieść negatywne konsekwencje. Zwłaszcza, że w warzywach kapustnych znaczna część ulega dezaktywacji pod wpływem obróbki cieplnej. Mając dostateczną podaż jodu oraz różnorodną dietę, która nie opiera się wyłącznie na surowych brokułach, kalafiorze i soku z kapusty, nie ma powodów do obaw. Wykluczanie z diety tak dużej grupy produktów przyniesie więcej strat niż korzyści i niewątpliwie pociągnie za sobą ryzyko niedoborów. Warzywa krzyżowe są źródłem witamin, minerałów oraz przeciwutleniaczy. Sulforafan, którego najbogatszym źródłem są brokuły (zwłaszcza kiełki), wykazuje silne działanie antynowotworowe oraz przeciwbakteryjne (wysoka skuteczność w leczeniu nawet Helicobacter pylori). Kasza jaglana natomiast jest jednym z bardziej wartościowym zbóż, a jej ogrzewające właściwości rewelacyjnie wpisują się w dietę osób z niedoczynnością tarczycy, którzy zazwyczaj odczuwają wychłodzenie*. Zalet truskawek chyba nie muszę opisywać, poza tym życie bez nich byłoby naprawdę smutne… Dlatego – serio, jedzmy na zdrowie :). Ostrożność należy jednak zachować z produktami sojowymi, które mogą istotnie zaburzać wchłanianie tyroksyny. Poza goitrogenami zawierają także izoflawony, które mogą blokować czynność tarczycy. Udowodniono, że duże ilości soi pogłębiają niedoczynność. Okazjonalne spożycie tofu nie powinno jednak stanowić problemu.

*Należy podkreślić, że poza goitrogenami, problematyczne w kaszy jaglanej mogą być izoflawony hamujące aktywność peroksydazy tarczycowej. Na chwilę obecną posiadamy jedynie badania na szczurach i nie wiemy na ile istotnie może to obniżać funkcję tarczycy u ludzi. Stosując rotację spożywanych zbóż nie powinna stanowić problemu.

LEKTYNY, FITYNIANY…

Jeśli obiła Ci się o uszy dieta paleo lub protokół autoimmunologiczny z pewnością znane są Ci pojęcia jak „lektyny” lub „substancje antyodżywcze”. Z ich powodu zaleca się ograniczenie, a nawet wykluczenie, zbóż, orzechów, nasion, roślin strączkowych oraz roślin psiankowych, do których zalicza się między innymi ziemniak i pomidor. Ponownie – OGROMNA grupa wartościowych produktów. Uważa się, że związki w nich zawarte mają zdolność uszkadzającą wyściółkę jelit, co pogłębia nieszczelność jelitową i proces zapalny. Po raz kolejny mamy jednak do czynienia ze sporą nadinterpretacją i zbytnim demonizowaniem. Znaczna ilość lektyn, podobnie jak goitrogeny w warzywach kapustnych, ulega degradacji podczas obróbki cieplnej (a nikt chyba nie spożywa surowej fasoli czy kaszy). Ponadto ich negatywny wpływ wykazano przy naprawdę dużej podaży, której nie jesteśmy w stanie dostarczyć w zbilansowanej diecie. Należy także zwrócić uwagę, że lektyny obecne są w dużo większej grupie produktów niż tych najczęściej wymienianych, więc właściwie nie jesteśmy w stanie być „lectin-free”. Warto też wspomnieć, że substancje antyodżwycze mogą nieść również korzyści. Ale przede wszystkim – wszystkie „zakazane” produkty są niezwykle bogate w składniki odżywcze, błonnik oraz mają udowodniowy wpływ prozdrowotny (w innym wypadku dieta śródziemnomorska musiałaby zostać uznana za niezwykle ryzykowny sposób żywienia – a wiemy, że jest zupełnie odwrotnie). Z ciekawostek – zawarta w pomidorach (roślina psiankowata) anatabina może wpływać na obniżenie przeciwciał antyTG.
Zaznaczam, że każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie i czasem może być wskazane np. unikanie kwasu fitynowego. Nie jest to jednak reguła, którą powinni stosować wszyscy pacjenci.
Osoby, które chciałaby poczytać więcej na ten temat, odsyłam do mojego artykułu na temat roślin strączkowych: klik!

Mam nadzieję, że powyższy tekst okazał się pomocny, choć temat jest znacznie bardziej zawiły. Być może pojawiło się jeszcze więcej pytań i wątpliwości – to całkiem normalne. Sama cały czas poszukuję odpowiedzi na wiele zagadnień. Jedno jednak wiem na pewno – dieta, którą traktujesz jako przymus i karę, nie pomoże Ci w osiągnięciu zdrowia. Jednym z istotniejszych czynników zaostrzających chorobę Hashimoto jest stres – ciągłe myślenie o jedzeniu tylko go napędza. Stosowanie bardzo restrykcyjnych diet jak protokół autoimmunologiczny może przynieść odwrotny efekt właśnie z tego powodu. Dodatkowo, wykluczając tak wiele produktów, dieta może stać się monotonna i niedoborowa. Oczywiście nie oznacza to, że możesz jeść co popadnie i traktować swoje ciało jak śmietnik w imię komfortu psychicznego :). Sposób żywienia jest bardzo istotnym elementem dbania o siebie. Zwracajmy uwagę na jakość produktów, jak najmniejszy stopień przetworzenia, wartości odżywcze, a także termikę posiłków (soki i koktajle w grudniu to kiepski pomysł). Wprowadzanie zdrowego żywienia to proces i nauka słuchania potrzeb swojego organizmu. Nie istnieje jedna dieta dla osób z Hashimoto, ponieważ każdy z nas jest zupełnie odrębną jednostką. Może w tej chwili wydaje Ci się to przygnębiające, ponieważ mamy skłonność do wygody i gotowych rozwiązań. Nasze ciała nie są jednak prostą maszyną i wymagają głębszego zaangażowania i zrozumienia. W tym również tkwi ich piękno i osobiście uważam to za niezwykle fascynujące. W kolejnych wpisach postaram się poruszyć nieco szerzej temat „jak żyć”, ponieważ czuję że zaczynam odbiegać od głównego wątku 😉